„Rozszyfruj mnie, zdemaskuj blef.”
- Nie ufaj mi
Otworzyłaś oczy i byłaś zdziwiona, że znajdowałaś się w łóżku. Nie wiedziałaś kiedy i jakim sposobem się tam znalazłaś. Przetarłaś oczy i podniosłaś swoje ciało kierując się do łazienki. Ówcześnie zabrałaś ze sobą jakieś pierwsze lepsze ubrania. Odświeżyłaś się, przebrałaś i opuściłaś łazienkę. Przeszłaś się po domku i nie mogą znaleźć swojego przyjaciela wyszłaś na zewnątrz. Ruszyłaś w głąb pobliskiego lasku, przecież intuicja podpowiadała Ci, że będzie siedział w Waszej altance. I nie myliłaś się. Już w oddali go zobaczyłaś. Jednak im bliżej podchodziłaś tym bardziej wątpiłaś swoim oczom. Zamrugałaś kilkakrotnie powiekami i stanęłaś w miejscu. Musiał usłyszeć, że podchodzisz, bo w mgnieniu oka się odwrócił w Twoją stronę.
-Przyszłaś. - wolnym, ale pewnym siebie krokiem zbliżał się w Twoją stronę.
-Co tutaj robisz? - krzyknęłaś oddalając się od niego. - Nie powinno Cię tutaj być !
-Nie denerwuj się, ja tylko..
-Co tylko?! - krzyknęłaś czując jak Twoje oczy zalewają się łzami. - Po jaką cholerę tutaj przyjechałeś? Kto Ci w ogóle powiedział gdzie jestem? Wynoś się ! Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy!
-Violu, porozmawiajmy..
-Nie Paul, nie mamy o czym rozmawiać. - pokiwałaś głową ocierając przy tym mokre od łez policzki, odwróciłaś się i odeszłaś w stronę domku.
-Porozmawiaj ze mną. - nie dawał za wygraną. Szedł za Tobą krok w krok, ale Ty nie chciałaś odpuścić. Chciałaś mu pokazać, że jesteś twarda i nie chciałaś mu ulec. Weszłaś do domku i trzasnęłaś drzwiami nie wpuszczając go do środka. Od razu wbiegłaś do pokoju, z którego kilkadziesiąt minut wcześniej wyszłaś. Rzuciłaś się na łóżko i ukryłaś swoją twarz w poduszce.
Dopiero wieczorem podniosłaś swoje ociężałe ciało i wynurzyłaś się z pokoju. Nawet nie spojrzałaś w lustro przechodząc tuż obok niego. Wyjrzałaś przez okno i widząc na ganku siedzącego Paula poczułaś jakieś ukłucie w sercu. Z jednej strony nie chciałaś go widzieć, chciałaś zapomnieć o jego istnieniu. Jednak była też druga strona. Strona serca, które mówiło Ci, żebyś wpuściła go do środka i porozmawiała z nim. Tak też zrobiłaś. Wpuściłaś go do domku i wskazałaś drogę do malutkiego saloniku, gdzie w kominku iskrzył się ogień. Natomiast Ty, udałaś się do kuchni, gdzie zaparzyłaś gorącą, malinową herbatę. Postawiłaś dwa kubki gorącego napoju na stoliku, a z bujanego fotela dziadka Twojego przyjaciela zabrałaś koc, po czym narzuciłaś go na ramiona Lotmana.
-Nawet nie zdejmuje tego koca. - warknęłaś kiedy tylko zobaczyłaś, że ma zamiar zrzucić okrycie ze swoich ramion.
-Nie potrzebuję tego. - westchnął odkładając go obok siebie.
-Wiem, że jesteś idiotą, ale nie wiedziałam, że aż takim. - uniosłaś głos ponownie narzucając koc na jego ramiona. - Niedawno wyszedłeś ze szpitala, a tak teraz świrujesz.
-Czyli jednak Ci na mnie zależy. - w ostatniej chwili chwycił Twoją dłoń i wstając pociągnął ją ku sobie co sprawiło, że między Waszymi ciałami było zaledwie kilka milimetrów przerwy.
-Wyobraź sobie, że nie. - odsunęłaś się od niego na bezpieczną odległość. - Tylko już raz wylądowałeś przeze mnie w szpitalu, a jeżeli tak się stanie po raz kolejny to podasz mnie do sądu.
-Wiesz, że ja bym tego nie zrobił. - uniósł delikatnie kąciki ust ku górze.
-Wiesz, ale Twój klub raczej tak. Przecież zagraniczni gracze są traktowani o niebo lepiej niżeli Ci z Polski. - mruknęłaś pod nosem. - Czyż nie ?
-Wiesz, że tak nie jest. - chwyciła Twoje dłonie. - Dlaczego taka jesteś?
-Niby jaka? - wyrwałaś dłonie z jego uścisku.
-Taka cholernie zimna i wrogo nastawiona do mnie.
-Zastanów się najpierw, a później zadawaj te głupie pytania.
-Nie, to Ty powinnaś zastanowić się czego chcesz. - wymierzył w Twoją stronę palcem niczym bronią palną. - To Ty najpierw jesteś przy mnie i się o mnie troszczysz, a po chwili coś Ci się odwidzi i Cię nie ma. Czego Ty tak na prawdę chcesz?
-Chcesz wiedzieć? - poczułaś jak po Twoich policzkach spływają łzy, a on pokiwał twierdząco głową. - Chcę być szczęśliwa, czuć się dla kogoś ważną osobą. Chcę być częścią czyjegoś życia i nie cierpieć przez to. Chcę budzić się rankiem obok osoby, która mnie pokocha i dla której będę kimś zdecydowanie więcej niż tylko puzzlem w układance. Chcę po prostu czuć się kochaną mimo wszystko, a w szczególności mimo mojej chorej przeszłości. Ale komu ja to mówię, przecież Ty nie wiesz co to znaczy żyć pod zamknięciem i zastanawiać się co się stanie dnia następnego i czy aby na pewno otworzysz następnego dnia oczy. Ty tak na prawdę nie wiesz co to jest prawdziwe życie, do cholery.
-Nie płacz, już cicho. - mocno objął Cię swoimi ramionami, gładząc dłońmi Twoje włosy.
-Nic nie wiesz, nie potrafisz tego zrozumieć. - krzyknęłaś w jego klatkę piersiową, a on objął Cię jeszcze mocniej.
-To pozwól mi to zrozumieć, pozwól mi być przy Tobie. - ujął dłońmi Twoje policzka, by po chwili zachłannie wpić się w Twoje usta. Nie protestowałaś, przecież tego teraz potrzebowałaś najbardziej. Uniósł Cię delikatnie w górę, a Ty objęłaś go nogami w pasie. Po chwili leżałaś już na łóżku, a on powoli pozbywał się Twojej garderoby.
Otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się dookoła. Porozrzucane ubranie świadczyły o tym, że nie był to jedynie głupi sen. Ale nie wiedziałaś, gdzie podział się Lotman. Włożyłaś na swoje nagie ciało leżącą na podłodze koszulkę przyjmującego i związując włosy w wysokiego kucyka wyszłaś z pokoju. Do Twoich nozdrzy dotarł zapach świeżo zaparzonej kawy. Podeszłaś do niego i objęłaś go od tyłu składając delikatny pocałunek na jego ramieniu. On tylko przejechał dłonią po Twojej i uśmiechnął się. Może tego nie widziałaś, ale wiedziałaś, że na jego twarzy maluje się ten jego cudowny uśmiech, który mimo wszystko tak bardzo Ci się w nim podobał. Usiadłaś przy stoliku, a on po chwili położył na stole stos kanapek i kawę.
-Skąd Ty to wszystko wziąłeś? - zaśmiałaś się spoglądając na leżące na stole kanapki.
-Wiesz, Mikołaj zadbał o wszystko. - mrugnął okiem i usiadł naprzeciw Ciebie.
-Uknuliście to? - spojrzałaś na niego, a on jedynie nerwowo podrapał się po karku. Wtedy już wiedziałaś, że Twój przyjaciel przywiózł Cię tutaj specjalnie.
-Nie uciekaj już ode mnie. - uśmiechnął się gładząc kciukiem Twoją dłoń.
~*~
Mamy trzynastkę. Trochę późno, ale nie byłam w stanie zabrać się za pisanie tego rozdziału. Najpierw tydzień przed studniówką, później życie tą studniówką w następnym tygodniu. Mam nadzieję, że zrozumiecie i nie będziecie mieć mi tego za złe. :). W ramach rekompensaty zamieszczam kilka zdjęć z mojego cudownego wieczoru, a w zasadzie z mojej cudownej nocy. :)
Pozdrawiam, inaccessiblegirl! ;)
Z partnerem. ;)
Klasowe. ;)
Oczywiście podwiązek nie mogło zabraknąć. ;D
Z najlepszymi. ;)
Fragment poloneza. ;)
Jak ja je nazwałam: Trzy niebieskie księżniczki. ;D
No i ostatnie z części oficjalnej. ;)
To tylko kilka, te które bardzo mi się podobają. W sumie, chyba najbardziej przypadły mi do gustu, bo są w miarę normalne. ;D
Taaak! Nareszcie :D No, rozdział cudny. <3
OdpowiedzUsuńI śliczne zdjęcia!
Mała przerwa, ale wzięłam się za siebie, i jet ! :D
UsuńDziękuję bardzo! ;*
Ale dużo dziewczyn miało długie sukienki! I jakie piękne :)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny, ale tego chyba pisać nie muszę :D
W sumie tylko jedna osoba miała krótką - z mojej klasy, nie licząc osób towarzyszących. :). Ale oczywiście większość później przebrała. :)
UsuńDziękuję bardzo. ;)
Rozdział cudny, zresztą jak każdy :)
OdpowiedzUsuńŚliczną sukienkę miałaś, a ten kolorek boski :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa. :)
Usuńhttp://uwiklani-w-sieci-klamstw.blogspot.com/, zapraszam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuń