piątek, 30 sierpnia 2013

# Wspomnienie pierwsze.





„Była Chłodna, a jej ręce poczerwieniały z żalu,
Ona wciąż tu jest, choć już nie zrealizuje planów.
To krwawa rzeka wspomnień spływająca po jej dłoniach,
To nie tak miało być, taka nie miała być jej dola.”
                                                                                        - „Była chłodna”




           
            Minęło pięć lat. Pięć cholernie długich lat, które spędziłaś za kratami. Dobre sprawowanie wyszło Ci na dobre. Przecież każdy kto dobrze się sprawuje wychodzi wcześniej. Marzyłaś o tej chwili, nie potrafiłaś się doczekać tego dnia. Przed budynkiem rzeszowskiego więzienia czeka na Ciebie przyjaciółka. Tylko ona wierzyła w Ciebie i tylko ona wspierała Cię, kiedy byłaś zamknięta. Tylko ona rozumiała Twoje postępowanie i tylko ona odwiedzała Cię. Tylko ona była z Tobą wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałaś wsparcia. Nawet rodzice Cię nie odwiedzali, wypięli się na Ciebie, bo przecież ich dziecko nie mogłoby zabić swojego męża. Dla nich nie istniałaś i zapewne nadal nie będziesz istnieć. Oni odwrócili się od Ciebie wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebowałaś. Nie potrafili zrozumieć tego, dlaczego postąpiłaś tak, a nie inaczej. Dla nich to było niezrozumiałe i niedopuszczalne, dlatego zostawili Cię z tym wszystkim samą. Nie przejmowali się Twoim stanem psychicznym, a śladów pobicia ni dostrzegali. Twierdzili, że to tylko i wyłącznie wypadek, któremu nikt nigdy nie był winny. Przecież ich zięć był najlepszy na świecie i nigdy nie zrobiłby czegoś złego. Nawet nie wiedzieli jak bardzo się mylili co do tego i co do niego. Nie dostrzegali jaki z niego był drań i damski bokser.
            Wchodzisz wraz ze swoją przyjaciółką do jej mieszkania. Czujesz się dziwnie, bo nie przywykłaś do takich luksusów. W więzieniu miałaś jedynie twarde łóżko i to Ci wystarczało. Jednak tutaj przyjaciółka zadbała o Twój pokój i urządziła go tak jak jej się podobało. Zadbała nawet o jakieś ubrania dla Ciebie. Byłaś jej wdzięczna za to, że pozwoliła Ci zamieszkać u siebie. Gdyby nie ona zapewne wylądowałabyś pod mostem, bo nie miałaś nawet pieniędzy na wynajem hotelu. Byłaś jej wdzięczna za to, że mimo wszystko trwałą przy Tobie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałaś wsparcia.
-Dziękuję, że mnie przygarnęłaś. - westchnęła, kiedy tylko usiadły razem na kanapie w salonie.
-Vilu, daj spokój. - uśmiechnęła się i objęła ją ramieniem. - Nie musisz mi za nic dziękować, od tego są przyjaciele. - pocałowała Cię w skroń i mocno przytuliła.
Wiedziałaś, że możesz na nią liczyć i że zawsze będzie przy Tobie. Byłaś pewna, że ona nie odwróci się od Ciebie tak jak inni. Wiedziałaś, że teraz możesz jedynie polegać na niej, że teraz tylko ona może być Twoim oparciem. Zjadacie wspólnie kolację w dość krępującej ciszy. Dlaczego? Boisz się odezwać chociażby jednym słowem, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego. Boisz się zrobić cokolwiek. Boisz się wziąć coś w dłoń, aby ona nie pomyślała sobie, że chcesz zrobić jej krzywdę. Po prostu boisz się wszystkiego. Nawet przy wieczornym oglądaniu telewizji nie odzywasz się ani słowem. Skuliłaś jedynie nogi przyciągając je pod brodę, aby lepiej Ci się siedziało. Po obejrzeniu filmu wchodzisz do pokoju, który został przeznaczony dla Ciebie. Stajesz pod oknem i spoglądasz w niebo. Zdajesz sobie sprawę, że widzisz tak dobrze niebo pierwszy raz odkąd wyszłaś zza krat, ale masz świadomość, że nie jest to ostatni raz. Bynajmniej masz taką nadzieję. Kładziesz się i na miękkim materacu zasypiasz niemalże od razu.
            Następnego dnia budzi Cię zapach świeżo zaparzonej kawy. Wychodzisz z pokoju przeciągając się. Ula wita Cię ciepłym i szerokim uśmiechem, a Ty nieco speszona siadasz na krześle przy kuchennej wysepce. Częstuje Cię kawą i razem zjadacie śniadanie.
-Vilu,nie musisz się bać. Czuj się jak u siebie. - posyła Ci ciepły uśmiech, po czym zbiera brudne naczynia. Nie odpowiadasz. Wychodzisz do pokoju i ubierasz się. - Idziemy do pracy.
-Ja nie mam pracy. - wzdychasz i siadasz zmarnowana na salonowej kanapie.
-Od dzisiaj pracujesz w mojej restauracji. - ciągnie Cię za dłoń i razem wychodzicie. Nie wiesz jak masz jej dziękować za to wszystko co dla Ciebie robi. Nie wiesz czy w ogóle za tą pomoc da się jakoś podziękować. Chcesz jedynie udowodnić jej, że się zmieniłaś, i że nie jesteś już taka jak kiedyś. Chcesz udowodnić, że te pięć lat w więzieniu dało Ci wiele do myślenia. Chcesz pokazać, że nie jesteś tą samą osobą co przed laty.



~*~

Tak więc mamy kolejną część. ;). Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie znalazłam wcześniej czasu, aby cokolwiek naskrobać, tak więc jestem tutaj dzisiaj. ;). Mam nadzieję, że mi wybaczycie. ;)
Proszę o szczere opinie dotyczące owego rozdziału, byłabym za nie bardzo wdzięczna! ;)

Pozdrawiam, inaccessiblegirl!


środa, 21 sierpnia 2013

Wspomnienie zerowe.





"You had to be happy with your perfect man.
You had to be a princess, at the top."
                                                                                  -  I'm seeing




            Siedzi zamknięta za kratami. Popełniła przestępstwo. Najgorsze z najgorszych. Po ślubie chciała byś szczęśliwa, a wyszło jak zawsze. Damski bokser, który chciał mieć wszystko tak, jak mówił. Bił i poniewierał jak zwykłą szmatę. Ale czym sobie na to zasłużyła? Próbowała, starała się ułożyć sobie życie z mężem, ale on był tylko miły wśród przyjaciół. Tylko wtedy traktował ją jak kogoś ważnego, jak własną żonę. Tylko wśród przyjaciół wyglądali jak wzorowe małżeństwo. Przyjaciele stawiali ich jako wzór dla każdej innej pary, a tak naprawdę nie wiedzieli co kryje się pod tymi sztucznymi uśmiechami.
            Tego dnia nie wytrzymała. Znów ją rankiem pobił. Znów nią poniewierał tylko dlatego, że nie zaparzyła mu kawy. Czy to normalne? Nie. Takie zachowanie nie jest normalne. Wyszedł trzaskając drzwiami i zostawiając ją poobijaną leżącą na podłodze. Podniosłą się i ogarnęła, ale miała tego dość. Miała dość takiego traktowania. Zaczaiła się i kiedy wrócił z pracy wbiła mu nóż prosto w plecy. Nie zadzwoniła po pogotowie, bo po co? Wykrwawił się, a przechodząca sąsiadka widząc to zadzwoniła po policję. Zabrali ją i zamknęli za kratami. 
            Po trzech miesiącach zapadł wyrok. „Sąd rejonowy w Rzeszowie skazuje Violettę Milczyńską na dziesięć lat pozbawienia wolności. Uwzględnił w karze maltretowanie, któremu była oskarżona poddawana.”. Wyprowadzali ją jak najgorszego zbrodniarza, a chciała być tylko wolna, niezależna i szczęśliwa. Chciała wreszcie poczuć, że żyje.



~*~

Startujemy z nową opowieścią. ;). Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Rozdział nie będą zbyt długie i nie będzie ich zbyt dużo, ale mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu. ;). 
A teraz.. Jak Wam się podoba początek owej opowieści? ;>. Ujdzie czy raczej zrezygnować z dalszego pisania tej historii? ;).
Proszę o szczere opinie, bardzo mi na tym zależy! ;)

Pozdrawiam, inaccessiblegirl