„Prosto w siebie zapatrzeni, nie możemy złapać tchu”.
- Kiedy nie ma w nas miłości
Spojrzałaś pytającym wzrokiem na Lotmana, ale zdziwiłaś się jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłaś wymalowaną u niego na twarzy minę podobną do Twojej. Stukot obcasów z każdą chwilą był coraz głośniejszy, aż drzwi się uchyliły, a zza nich wyłoniła się postać młodej, pięknej dziewczyny.
-Hi Paul. - podeszła do was i przywitała się z Amerykaninem.
-Hi Hana. - uśmiechnął się do niej i spojrzał na Ciebie. - She is Violetta, my girlfrend.
-I'm Hana, nice to meet you. - wyciągnęła w Twoim kierunku dłoń.
-Hi, nice to meet you too. - uścisnęłaś jej dłoń, a swój wzrok skierowałaś na Lotmana.
-Where is Niko? - spojrzała na siatkarza ciągle się uśmiechając.
-He went to the locker room.
-Oh, thanks. - odwróciła się na pięcie i odeszła.
Lotman jedynie pomachał jej ręką i usiadł na krześle. Po chwili wybuchnął niepohamowanym śmiechem śmiechem, a Ty jedynie zmrużyłaś oczy i ruszyłaś powoli w stronę wyjścia z sali. Paul od razu ruszył za Tobą i chwycił Twoją dłoń, po czym przyciągnął Cię ku sobie i objął w pasie.
-Co robimy wieczorem? - odgarnął kosmyk Twoich włosów za ucho.
-Nie wiem jak Ty, ale ja mam zamiar spokojnie posiedzieć w swoich czterech ścianach. - zaśmiałaś się, a on delikatnie musnął Twoje wargi. - Swoją drogą, to kim była ta dziewczyna?
-Uczepiła się naszego biednego Nikiego. - zaśmiał się. - A on ucieka przed nią jak przed bykiem.
-To dlaczego powiedziałeś jej, że jest w szatni? - zaśmiałaś się, na co on tylko wzruszył ramionami.
-Lotman, Ty jeszcze nie przebrany?! - niejaki Krzysztof stanął przed wami.
-Już idę, idę przecież. - siatkarz mruknął pod nosem i spojrzał na Ciebie. - Poczekasz?
-Jak kocha t poczeka! - swoje przysłowiowe pięć groszy dorzucił jego kolega z drużyny. - My się nią zaopiekujemy, prawda Cichy? - ten drugi jedynie kiwnął twierdząco głową.
-Właśnie tego się boję.. - westchnął spoglądając na swoich kolegów, by po chwili zniknąć za drzwiami szatni.
Usiadłaś na krzesełku znajdującym się przy szatni i odetchnęłaś z ulgą. Cieszyłaś się, że ta blondyna nie przyszła do Lotmana. Ulżyło Ci i teraz bynajmniej wiedziałaś, że widziałaś go wtedy w galerii z nią i że nie masz się już czego obawiać. To cieszyło Cię najbardziej. Nie musiałaś już mieć w głowie tej blondyny, bo wiedziałaś, że ona przyczepiła się do kolegi Paula. W głębi duszy cieszyłaś się z tego, ale z drugiej strony byłaś świadoma tego, że on może Cię zostawić dla innej: wyższej, szczuplejszej, a co najważniejsze - dla takiej, która nie byłaby po odsiadce.
-O czym tak mylisz? - Twoje rozmyślania przerwał kolega z zespołu Lotmana.
-Nie, nie. O niczym. - wysiliłaś się na delikatny uśmiech.
-Poznaj proszę najgrzeczniejszego.. - zamyślił się na chwilę. - Chociaż nie, lepiej brzmi najcichszego zawodnika naszej drużyny.
-Daj spokój Igła, potrafię się przedstawić. - mruknął pod nosem i wyminął go stając przed Tobą. - Jestem Piotrek, ale mówi na mnie Cichy bądź Piter.
-Miło mi, Violetta. - uścisnęłaś niepewnie jego dużą dłoń.
-Koniec tych czułości. - Ignaczak klasnął w dłonie. - Idziecie z nami na obiad czy Paul ma inne plany?
-Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem, ale możemy pójść z Wami. - znów wysiliłaś się na uśmiech, a po chwili z szatni wyszedł Twój facet. Podszedł do Ciebie i objął Cię w pasie.
-Mam nadzieję, że Cię nie zamęczyli. - westchnął całując Cię we włosy.
-No wiesz co, jak możesz tak o nas myśleć, pff ! - oburzył się ten wyższy, Piotrek.
-Nie martw się, zaprosili nas tylko na obiad. - uśmiechnęłaś się i chwyciłaś jego dłoń.
Razem z jego kolegami wyszliście na zewnątrz i każdy wsiadł do swojego samochodu. Ty oczywiście kroczyłaś obok Lotmana. Odwiózł Cię do mieszkania Elwiry, a sam pojechał na swoje osiedle.
Rzuciłaś torebkę na łóżko, a po chwili w Twoim pokoju już była Elwira. Opowiedziałaś jej co działo się na hali, choć przecież nic się tam nie działo. Ale i tak największym problemem dla Ciebie było to, jak masz się ubrać na obiad z jego kolegami. Przecież nie wiedziałaś, gdzie pójdziecie. Na szczęście Elwira pomogła Ci dobrać odpowiedni strój i po kilku minutach już stałaś przed nią okręcając się wokół własnej osi. Była zadowolona z doboru ubrań, zawsze wiedziała co będzie do Ciebie pasowało. Nie byłaś za bardzo przekonana co do swojego wyglądu w owych ciuchach, ale oczywiście Elwira przekonała Cię do tego i po czasie sama doszłaś do wniosku, że lepiej byś nie wybrała.
-Idź już, bo Twój ukochany czeka. - w drzwiach Twojego pokoju stanął Mikołaj, a Ty tylko się uśmiechnęłaś i pobiegłaś do drzwi.
-Dziękuję, Mikołaj. - szepnęłaś wprost do jego ucha i mocno się do niego przytuliłaś.
W drzwiach przywitałaś się z przyjmującym i razem z nim zeszłaś na dół. Kiedy tylko wsiedliście do samochodu, siatkarz nie potrafił się powstrzymać i zachłannie wpił się w Twoje usta. Odwzajemniłaś niepewnie jego pocałunek, po czym odjechaliście spod bloku. Wchodząc do restauracji Paul od razu odnalazł wzrokiem innych siatkarzy. Choć w sumie, nie było to trudne.
-Czy to nie jest ta, co zabiła nożem swojego męża?
~*~
Mamy kolejną część. :). Nie podoba mi się, ale to Wy ocenicie. ;)
A teraz.. Zaczynam ferie i nie mam nawet na nie planów. ;c. Tak więc zapewne spędzę całe dwa tygodnie w domu, super.. ;c
Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!
Wyczuwam kłopoty po tym ostatnim zdaniu w rozdziale;/ Ludzie jak zwykle swoich spraw nie maja tylko o innych gadają... Mi się ferie właśnie kończą. Witaj poniedziałku o 5.45;'(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Jesteś mistrzynią dramatycznych końcówek. Zupełnie nie dbasz o nerwy swoich czytelniczek :D
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny!
Miłych ferii. Najlepsze sytuacje wypadają spontanicznie, brak planów to żaden problem :)
Przepraszam, ale to wychodzi samo z siebie. :D.
UsuńNo mam nadzieję, że mogę liczyć na jakiś spontaniczny wyjazd czy coś w tym stylu. :)
http://uwiklani-w-sieci-klamstw.blogspot.com/, zapraszam na ostatni rozdział :)
OdpowiedzUsuń