Przez kolejne dwa dni nie wychodziłaś z mieszkania Elwiry. Przesiadywałaś w czterech ścianach i nawet obecność Mikołaja nie potrafiła poprawić Ci nastroju. Chodziłaś jak struta, nie miałaś siły nawet się ubrać w jakieś normalne ubrania. Dlaczego? Sama tego nie rozumiałaś. Czułaś się jak oszukane dziecko, któremu ktoś obiecał lizaka, a tak na prawdę go nie dostało. Ale z drugiej strony przecież nie chciałaś niczego poczuć do Paula, przecież to było niemożliwe. Właśnie dlatego nie rozumiałaś tego wszystkiego i nie wiedziałaś co się z Tobą działo.
Sylwester. Jeden wieczór, jedna noc, a każdy robi względem tego tyle zamieszania. Nie rozumiałaś po co to wszystko. Przecież względem Ciebie to było głupie wydawanie pieniędzy w błoto. Właśnie, pieniędzy, a Ty przecież ich w ogóle nie miałaś. Może to właśnie dlatego nie kręciło Cię to wszystko, te całe zamieszanie i ten szał zakupowo-ubraniowy. Nie miałaś zamiaru gdziekolwiek wychodzić, dlatego od samego rana siedziałaś w swoich czterech ścianach w mieszkaniu Elwiry. Trochę śmiesznie to brzmiało, czyż nie? Nie wyszłaś na śniadanie, z obiadu też zrezygnowałaś.
-Vilu, co się dzieje? - zza drzwi wychyliła Ci się postać Twojej przyjaciółki.
-Nic. - westchnęłaś niechętnie. - A co ma się dziać?
-Dlaczego się nie zbierasz? - weszła w głąb pokoju i usiadła obok Ciebie na łóżku. - Przecież niedługo wychodzimy.
-Elwi, nie obraź się, ale ja nie idę nigdzie. - westchnęłaś i ułożyłaś się na łóżku odwracając się do niej plecami.
Nie odpowiedziała, ale widocznie nie chciała drążyć tematu, za co byłaś jej bardzo wdzięczna.
-Paul też będzie. - dodała stając przy drzwiach, a Ty jak głupia idiotka momentalnie się zerwałaś.
-I tak nie mam się w co ubrać. - westchnęłaś ponownie opadając na łóżko. Elwira jedynie zaśmiała się i opuściła Twój pokój.
Nim się spostrzegłaś stałaś przy drzwiach wejściowych do restauracji, w której miała odbyć się owa impreza, o ile tak to można było nazwać. Po ubrania nie musiałaś nawet wychodzić z mieszkania, przecież Elwira o wszystko zadbała. Uczesanie? To też nie był dla niej problem, przecież dokąd sięgasz pamięcią to ona zawsze Ci pomagała w takich rzeczach. Mikołaj z wielkim uśmiechem stanął tuż obok Ciebie, a Ty niewiele myśląc chwyciłaś go pod ramię i razem weszliście do środka. Oczy wszystkich zebranych momentalnie znalazły się na Waszej dwójce, a Ty nieco skrępowana chciałaś wyjść, jednak Mikołaj Ci na to nie pozwolił.
-Vilu, musisz się przełamać. - uśmiechnął się i chwycił Twoją dłoń, po czym weszliście w głąb sali.
-Nie chcę, nie potrafię. - westchnęłaś idąc ku wyjściu. Otworzyłaś drzwi, ówcześnie zabierając z szatni swoją kurtkę. Poczułaś chłód, który momentalnie przywitał Twoje ciało, ale nie zważając na to ruszyłaś w stronę pobliskiego parku.
Przestraszyłaś się, kiedy ni stąd, ni zowąd poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Bałaś się, cholernie się bałaś, bo nie wiedziałaś kim jest owy osobnik. Czułaś jak całe Twoje ciało się trzęsie ze strachu.
-Nie bój się, przecież nic Ci nie zrobię. - zaśmiał się i usiadł obok Ciebie, a Ty odetchnęłaś z wielką ulgą.
-Co tutaj robisz? - zapytałaś szorstko nawet nie spoglądając na niego. - Przecież impreza trwa, powinieneś się wspaniale bawić.
-Jaka tam impreza. - wzruszył ramionami opierając się o oparcie ławki. - Drętwa zabawa dla ważniaków.
-Widzisz, akurat coś dla Ciebie. - parsknęłaś patrząc przed siebie i pocierając dłonią o dłoń.
-Załóż. - niczym prawdziwy dżentelmen zdjął swoją kurtkę i nałożył na Twoje ramiona.
-Nie trzeba. - mruknęłaś oddając mu kurtkę, ale nie przyjął jej, lecz znów narzucił ją na Twoje ramiona.
-Chodźmy. - wstał i chwycił Twoją dłoń, po czym i Ty wstałaś.
Nim się spostrzegłaś zdejmowałaś swoją kurtkę w mieszkaniu u przyjmującego. Nawet się nie sprzeciwiałaś, kiedy zorientowałaś się, że właśnie przyjechaliście na jego osiedle. Dlaczego? Chociażby dlatego, że nie miałaś za bardzo siły na to, aby się kłócić. Usiadłaś na kanapie w salonie, czując się nieco nieswojo.
-Jak Ci się układa z Mikołajem? - mruknął siadając obok Ciebie.
-A jak Ci się układa z tą kobietą, która była u Ciebie? - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
-Zapytałem się pierwszy. - westchnął spoglądając na Ciebie z wyraźnym smutkiem w oczach.
-Mikołaj to mój przyjaciel. - poderwałaś się na równe nogi i stanęłaś przy oknie. W dali było już widać fajerwerki, które wystrzeliwane były gdzieś w centrum Rzeszowa.
-Szczęśliwego nowego roku. - usłyszałaś jego głos tuż za sobą i momentalnie się odwróciłaś. Stał kilka centymetrów od Ciebie.
-Szczęśliwego nowego roku. - nieznacznie się uśmiechnęłaś, a on momentalnie zbliżył się ku Tobie delikatnie muskając przy tym Twój policzek. Poczułaś, jak Twój policzek się zaczerwienił, jednak na tym nie zaprzestał. Po chwili poczułaś jego wargi na swoich.
-I tak nie mam się w co ubrać. - westchnęłaś ponownie opadając na łóżko. Elwira jedynie zaśmiała się i opuściła Twój pokój.
Nim się spostrzegłaś stałaś przy drzwiach wejściowych do restauracji, w której miała odbyć się owa impreza, o ile tak to można było nazwać. Po ubrania nie musiałaś nawet wychodzić z mieszkania, przecież Elwira o wszystko zadbała. Uczesanie? To też nie był dla niej problem, przecież dokąd sięgasz pamięcią to ona zawsze Ci pomagała w takich rzeczach. Mikołaj z wielkim uśmiechem stanął tuż obok Ciebie, a Ty niewiele myśląc chwyciłaś go pod ramię i razem weszliście do środka. Oczy wszystkich zebranych momentalnie znalazły się na Waszej dwójce, a Ty nieco skrępowana chciałaś wyjść, jednak Mikołaj Ci na to nie pozwolił.
-Vilu, musisz się przełamać. - uśmiechnął się i chwycił Twoją dłoń, po czym weszliście w głąb sali.
-Nie chcę, nie potrafię. - westchnęłaś idąc ku wyjściu. Otworzyłaś drzwi, ówcześnie zabierając z szatni swoją kurtkę. Poczułaś chłód, który momentalnie przywitał Twoje ciało, ale nie zważając na to ruszyłaś w stronę pobliskiego parku.
Przestraszyłaś się, kiedy ni stąd, ni zowąd poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Bałaś się, cholernie się bałaś, bo nie wiedziałaś kim jest owy osobnik. Czułaś jak całe Twoje ciało się trzęsie ze strachu.
-Nie bój się, przecież nic Ci nie zrobię. - zaśmiał się i usiadł obok Ciebie, a Ty odetchnęłaś z wielką ulgą.
-Co tutaj robisz? - zapytałaś szorstko nawet nie spoglądając na niego. - Przecież impreza trwa, powinieneś się wspaniale bawić.
-Jaka tam impreza. - wzruszył ramionami opierając się o oparcie ławki. - Drętwa zabawa dla ważniaków.
-Widzisz, akurat coś dla Ciebie. - parsknęłaś patrząc przed siebie i pocierając dłonią o dłoń.
-Załóż. - niczym prawdziwy dżentelmen zdjął swoją kurtkę i nałożył na Twoje ramiona.
-Nie trzeba. - mruknęłaś oddając mu kurtkę, ale nie przyjął jej, lecz znów narzucił ją na Twoje ramiona.
-Chodźmy. - wstał i chwycił Twoją dłoń, po czym i Ty wstałaś.
Nim się spostrzegłaś zdejmowałaś swoją kurtkę w mieszkaniu u przyjmującego. Nawet się nie sprzeciwiałaś, kiedy zorientowałaś się, że właśnie przyjechaliście na jego osiedle. Dlaczego? Chociażby dlatego, że nie miałaś za bardzo siły na to, aby się kłócić. Usiadłaś na kanapie w salonie, czując się nieco nieswojo.
-Jak Ci się układa z Mikołajem? - mruknął siadając obok Ciebie.
-A jak Ci się układa z tą kobietą, która była u Ciebie? - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
-Zapytałem się pierwszy. - westchnął spoglądając na Ciebie z wyraźnym smutkiem w oczach.
-Mikołaj to mój przyjaciel. - poderwałaś się na równe nogi i stanęłaś przy oknie. W dali było już widać fajerwerki, które wystrzeliwane były gdzieś w centrum Rzeszowa.
-Szczęśliwego nowego roku. - usłyszałaś jego głos tuż za sobą i momentalnie się odwróciłaś. Stał kilka centymetrów od Ciebie.
-Szczęśliwego nowego roku. - nieznacznie się uśmiechnęłaś, a on momentalnie zbliżył się ku Tobie delikatnie muskając przy tym Twój policzek. Poczułaś, jak Twój policzek się zaczerwienił, jednak na tym nie zaprzestał. Po chwili poczułaś jego wargi na swoich.
~*~
Mamy kolejną część. ;). Nieco później niż planowałam, ale niestety taki wynik braku czasu. ;>. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. ;).
Miłego weekendu! ;)
JEŻELI JUŻ TUTAJ ZAJRZAŁEŚ, ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD.
Pozdrawiam, inaccessiblegirl!
O widzę że dużo się dzieje;) I bardzo dobrze. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń;)
Usuńjuż chce kolejny :) Oby im się jak najszybciej poukładało
OdpowiedzUsuńM*
;)
UsuńUuu sporo się dzieje. Na szczęście dużo dobrego :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Kolejny. Wspominałam już, że kocham te opowiadanie? *__*
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Jest mi bardzo miło, że podoba Ci się to na górze. ;)
UsuńJeju, ale się stęskniłam za twoimi blogami :) Czytałam kiedyś jeden i po jego zakończeniu całkiem o innych zapomniałam za co Cię baaaardzo przepraszam :)
OdpowiedzUsuń