sobota, 4 stycznia 2014

# Wspomnienie dziewiąte.




“Look into my eyes - you will see  what you mean to me”.
                                                                                              - Everything I do




            Wysiadłaś z samolotu i rozejrzałaś się dookoła w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. Tak, właśnie wróciłaś z wakacji, na które zarobiłaś sama swoimi własnymi rękoma. Byłaś z siebie dumna. Dlaczego? Przecież podniosłaś się z kolan, podniosłaś się po bolesnym upadku i znów zaczęłaś żyć. Kiedy tylko ją dostrzegłaś od razu pobiegłaś w jej stronę. Stęskniłaś się za nią. Przecież miałaś tylko ją w tym chorym świecie. Przywitałaś się zarówno z nią jak i Mikołajem, za którym również się stęskniłaś. Przecież z nim byłaś równie blisko jak i z Elwirą. Po wszelakich czułościach, których nie chciałaś zbyt wiele, wsiedliście do samochodu i odjechaliście w kierunku swojego osiedla. Tak, teraz już to osiedle mogłaś nazwać "swoim", bo przecież mieszkałaś już tam dobre kilka miesięcy, a Elwira nawet nie chciała słyszeć o Twojej wyprowadzce. Ale Ty doskonale wiedziałaś, że prędzej czy później to nastąpi. Ona natomiast była święcie przekonana, że cały czas będziecie razem mieszkać.
-Mikołaj przygotuje kolację, a Ty chodź ze mną i opowiadaj. - zaśmiała się ciągnąc Cię od razu na salonową kanapę.
-Jeszcze dobrze nie weszłam do środka, a Ty już chcesz, żebym mówiła jak było. - pokiwałaś z niedowierzaniem głową i zdjęłaś swoją ramoneskę odwieszając ją na przedpokojowy wieszak.
-Nie marudź, tylko chodź tutaj i opowiadaj! - poirytowana mruknęła pod nosem, po czym poklepała wolne miejsce obok siebie. Ty jedynie się zaśmiałaś i opadłaś nieco zmęczona na kanapę. - Opowiadaj!
-Boże, Elwi, dałabyś jej spokój! - dotarł do Waszych uszu głos Mikołaja, a Ty znów się zaśmiałaś. - Dziewczyna dopiero przyjechała, zapewne zmęczona jest, a Ty już ją męczysz. Mogłaś jechać z nią, to nie zadawałabyś teraz miliona pytań.
-Jakbym pojechała to Ty zapewne puściłbyś to nasze mieszkanie z dymem. - niemalże natychmiast znalazła słowa obrony swojej osoby, a Ty nie chcąc słuchać wymknęłaś się z salonu i zniknęłaś w swoim pokoju. Byłaś bardzo zmęczona i tego nie dało się ukryć. Wzięłaś jedynie prysznic, aby zmyć ze swojego ciała trudy podróży i od razu udałaś się do łóżka.
            Przeciągnęłaś zaspane mięśnie i spojrzałaś na zegarek. Przetarłaś oczy i zwlekłaś się z łóżka, aby otworzyć drzwi, do któryś ktoś się dobijał. Przechodząc obok lusterka poprawiłaś jedynie włosy zaczesując niesforne kosmyki za ucho. Otworzyłaś drzwi i nieco się zdziwiłaś jego obecnością.
-Elwiry nie ma. - mruknęłaś dość chłodno. - Zapewne znajdziesz ją w restauracji.
-Byłem i powiedzieli mi, że już pojechała do domu. - westchnął spoglądając na Ciebie.
-Przykro mi, ale tutaj jej też nie ma. - chciałaś zamknąć drzwi, ale uniemożliwił Ci to. Nie cieszyłaś się z tego, bo doskonale wiedziałaś co to oznaczało, a nie miałaś najmniejszego zamiaru przesiadywać z nim w jednym pomieszczeniu.
-Mogę na nią poczekać? - odepchnął nieznacznie drzwi i spojrzał, może nie na Ciebie lecz prosto w Twoje oczy.
-Wejdź. - przepuściłaś go niechętnie w drzwiach, choć w ogóle nie chciałaś go wpuszczać do środka. Jednak wiedziałaś, że powinnaś zachowywać się normalnie względem niego, mimo iż jego obecność sprawiała, że czułaś się dość niekomfortowo, co było dla Ciebie dziwne i niecodzienne. - Czuj się jak u siebie, a ja tylko się ogarnę.
Kiwnął jedynie głową, a Ty w pośpiechu zniknęłaś za drzwiami pokoju. W łazience ubrałaś się, zrobiłaś delikatny makijaż i przyklejając uśmiech do twarzy wyszłaś uderzając łazienkowymi drzwiami jakąś osobę.
-Przepraszam, ja nie chciałam. - od razu ukucnęłaś przed nim i spojrzałaś na niego twarz.
-Spokojnie, nic mi się nie stało. - podniósł się, a Ty zrobiłaś to samo chwilę po nim.
-Trzeba to przemyć. Usiądź. - nakazałaś mu i znów zniknęłaś za drzwiami łazienki, by po chwili wyjść z podręczną apteczką.
-Nie zawracaj sobie głowy, nic mi się nie stało. - mruknął pod nosem, a Ty od razu zgromiłaś go wzrokiem. Przemyłaś łuk brwiowy nad jego lewym okiem, a z jego ust wydobyło się ciche syknięcie. Starałaś się to robić najdelikatniej jak tylko potrafiłaś, ale nie zawsze Ci to wychodziło, a pieczenie rany po zetknięciu jej z wodą utlenioną było rzeczą normalną. Po przemyciu łuku brwiowego nakleiłaś na owe miejsce plaster i schowałaś wszystkie rzeczy ponownie do apteczki. Już spokojnie oddalałaś się w stronę łazienkowych drzwi, ale on znów Ci to uniemożliwił. Kiedy chwycił Twoją dłoń przez Twoje ciało przeszedł dreszcz, a Ty mimowolnie wypuściłaś z dłoni czerwone pudełeczko. Nieco speszona nerwowo przykucnęłaś i zaczęłaś zbierać porozsypywane rzeczy. On natychmiast uczynił to samo, a kiedy chwycił Twoją dłoń uniosłaś wzrok do góry.
-Paul, ja na prawdę nie chciałam Cię uderzyć tymi drzwiami.. - westchnęłaś wpatrując się w jego oczy. Jego twarz mimowolnie zbliżała się ku Twojej, a Ty nie potrafiłaś się temu sprzeciwić.



~*~ 

Witam Was znów po krótkiej przerwie! ;)
Miał być rozdział dodany pierwszego stycznia, ale jak się domyślacie, nie byłam w stanie podnieść się nawet z łóżka. ;D. Dodaję więc dzisiaj. 
Mam nadzieję, że to wyżej przypadnie Wam do gustu i zrekompensuje tę krótką nieobecność moją. ;).

Nie miałam okazji złożyć Wam życzeń w tym Nowym Roku więc zrobię to teraz.
Wytrwałości kochane, zdrowia i cierpliwości do dodawania przeze mnie rozdziałów w trakcie trwania roku szkolnego! :P

Pozdrawiam, inaccessiblegirl



3 komentarze: