„Nie znasz czułych moich miejsc, błądzisz gdzieś”.
- Nie mam nic.
Trwaliście w swoich objęciach dość długo, kiedy do salonu weszła Rebecca - siostra przyjmującego. Czułaś się co najmniej głupio kiedy ją zobaczyłaś, ale starałaś się tego nie okazywać.
-Powinnam Cię przeprosić. - westchnęłaś podchodząc do niej.
-Daj spokój, nie ma za co. - uśmiechnęła się w Twoją stronę, a po chwili spojrzała na Amerykanina. - Ale zrób coś z nim, bo inaczej nie będę miała życia. Nic nie robi tylko nawija o Tobie.
Zerknęłaś na Lotmana i delikatnie się uśmiechnęłaś. Jego siostra momentalnie zniknęła za drzwiami swojego pokoju, a Wy znów zostaliście sami. Usiadł obok Ciebie i odgarnął niesforne kosmyki Twoich włosów za ucho. Nie czułaś się dobrze czując go tak blisko siebie chociażby dlatego, że bałaś się iż możesz go skrzywdzić. Przecież już raz popełniłaś błąd i nie potrafisz cofnąć czasu, aby to wymazać ze swojego życia. Przecież jesteś morderczynią, czyż nie? Objął Cię swoim ramieniem, a Ty mimowolnie odsunęłaś się od niego i podniosłaś się. Stanęłaś przy oknie i spojrzałaś na roztaczający się widok zza niego.
-Co się stało? - momentalnie pojawił się tuż obok Ciebie.
-Nie powinieneś mi ufać, nie powinieneś był się we mnie zakochać. - spojrzałam zaszklonymi oczami w jego stronę. - Nie powinieneś..
Stał nieruchomo. Wpatrywał się jedynie w Ciebie nie wierząc w to co mówisz. Nie rozumiał tych Twoich słów, nie rozumiał tego skąd one się wzięły. Był zdziwiony? Możliwe. A może po prostu chciał się dowiedzieć o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi.
Opowiedziałaś mu wszystko połykając przy tym hektolitry łez. A on co? Siedział jak kamień i nawet nie zareagował. Nie potrafił tego zrozumieć, ale teraz bynajmniej wiedział dlaczego tak się zachowujesz. Wiedział, dlaczego nie potrafisz cieszyć się z bliskości drugiej osoby. Ale bolała Cię jego reakcja, a w sumie nawet takowej nie było. Podniosłaś się i zabrałaś swoją odzież wierzchnią razem z torebką, po czym w biegu wyszłaś z jego mieszkania. ie odwracając się w tył czym prędzej odeszłaś z jego osiedla. Otarłaś jeszcze mokre od łez policzki i dopiero wtedy, kiedy byłaś pewna iż jesteś wystarczająco daleko zwolniłaś tempo. Kiedy weszłaś do mieszkania Elwiry od razu udałaś się do swojego pokoju. Położyłaś się na łóżku i ukryłaś twarz w poduszce, zatapiając ją łzami.
-Nie płacz, nie był tego wart. - jak zwykle pojawiła się w takim momencie, kiedy najbardziej tego potrzebowałaś. - Jeżeli nie potrafił zrozumieć Twojej sytuacji, to nie zasługiwał na Ciebie, Violu.
Wzięłaś sobie do serca rady Elwiry i starałaś się działać zgodnie z nimi. Może i w przeciągu ostatnich dniu starał się z Tobą skontaktować: pisał, dzwonił do Ciebie, ale Ty miałaś to gdzieś. Nie odbierałaś, nie odpisywałaś, a zdarzało się nawet tak, że wiadomości od niego po prostu usuwałaś. Stwierdziłaś, że tak po prostu będzie lepiej. Tego dnia kończyłaś wcześniej pracę w restauracji swojej przyjaciółki, ponieważ umówiłaś się na zakupy z Mikołajem. Nie chciałaś, ale on wiedział jak Cię przekonać do tego. Kiedy wychodziłaś on już czekał na Ciebie. Przywitał Cię całusem w policzek i razem ruszyliście w stronę pobliskiego centrum handlowego. Na Twoje nieszczęście już w pierwszym sklepie, do którego postanowiliście wejść, spotkaliście Lotmana. Był na zakupach ze swoją siostrą. Ona od razu do Ciebie podeszła i przywitała się, a Ty zapoznałaś ją z Mikołajem. Oni ruszyli na podbój kolejnych sklepów, a Ty się zdecydowałaś na kawę w pobliskiej kawiarence.
-Cześć. - usłyszałaś kiedy tylko usiadłaś przy stoliku.
-Daj sobie spokój. - westchnęłaś chcąc odejść.
-Nie, nie dam sobie spokoju. Popełniłem błąd pozwalając Ci wtedy wyjść, powinienem był pobiec za Tobą. - nie dał Ci dojść do słowa, a Ty nie za bardzo miałaś ochotę z nim rozmawiać. - Dzwoniłem, pisałem, a Ty nawet nie odbierałaś.
-Po co miałam odbierać? Przecież dla Ciebie jestem zwykłą morderczynią. - prychnęłaś wymijając go i odchodząc.
-Przecież ja Cię kocham. - słysząc to miałaś ochotę zatrzymać się, odwrócić i podbiec do niego wpijając się zachłannie w jego usta. Ale nie zrobiłaś tego. Chciałaś byś silna, dlatego odeszłaś w poszukiwaniu swojego przyjaciela, który zaginąć wraz z Rebeccą w sklepach.
~*~
Rozdział nieco krótszy niżeli pozostałe, chociaż wszystkie tutaj nie mają jakiejś kilometrowej długości, ale chciałam go napisać, choć sama nie wiem dlaczego. Mam nadzieję, że długość Wam nie przeszkodzi. ;)
A teraz:
Chciałam Wam życzyć zdrowych, wesołych, spokojnych i spędzonych z rodziną świąt Bożego Narodzenia ! Najedzcie się, nie żałujcie, przecież po to są święta! ;p.
Pozdrawiam i całuję, inaccessiblegirl!
Świetny:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSerdecznie zapraszam na trójkę http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/ jeśli możesz zostaw jakiś komentarz:)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń;)
OdpowiedzUsuńah to takie smutne, że nie zareagowała na słowa Lotmana i to kurwde jakie słowa! przyznam, że skrycie liczyłam na to, że ten rozdział zakończy sie inaczej. zrozumiał swój błąd, chciał to naprawić, jednak nie dostał szansy. mam nadzieje, że Rebecca wtrąci swoje trzy grosze i jakoś powiedzmy unormuje relacje swojego brata z bohaterką.
OdpowiedzUsuńinformuj mnie proszę i oczywiście zapraszam do siebie na sandra-wojtek-i-ja.blogspot.com oraz na lijewska-przestan-gwiazdorzyc.blogspot.com pozdrawiam i życze dużo weny ;D
Dziękuję bardzo za miłe słowa! ;)
Usuń