„Y tu mirada me corta la
respiración”.
- Tu mirada
Opamiętałaś się dopiero wtedy, kiedy jego usta już były zdecydowanie za blisko Twoich, ale na szczęście powrót do domu Elwiry sprawił, że momentalnie się od niego odsunęłaś chowając wszystko do podręcznej apteczki. Podniosłaś się i szybkim krokiem przeszłaś do łazienki zamykając drzwi na klucz. Oparłaś się o umywalkę spuszczając głowę w dół. Wzięłaś kilka głębokich oddechów i kiedy doszłaś do wniosku, że wszystko już jest w jak najlepszym porządku wyszłaś i udałaś się do kuchni. Wstawiłaś wodę na herbatę. Torebkę z owocową herbatą wrzuciłaś do swojego ulubionego kubka. Chciałaś się wsłuchać w rozmowę dwójki znajomych, ale niestety nie udało Ci się to. Zanim zdążyłaś zaparzyć herbatę Lotman opuścił Wasze cztery ściany, a w drzwiach minął się z Mikołajem.
Kiedy tylko zajęłaś miejsce na kanapie Elwira w mgnieniu oka zjawiła się tuż obok Ciebie, siadając zaledwie w odległości kilku centymetrów. Nie lubiłaś tego jej wzroku, bo wiedziałaś, że za moment zacznie zadawać Ci milion pytań, na które nie będziesz miała ochoty odpowiadać. Przed oczami znów miałaś tę sytuację, która zaistniała tuż przed jej przyjściem. Kiedy chciałaś wstać i odejść, oczywiście nie pozwoliła Ci na to.
-Vilu, co się z Tobą dzieje? - chwyciła Twoją dłoń, a Ty przestraszyłaś się i upuściłaś kubek trzymany w dłoni. Przecież byłaś za bardzo zamyślona. - Mikołaj, choć tu szybko, pomóż mi posprzątać.
Wystraszyłaś się, choć wcale nie wiedziałaś dlaczego. Zachowywałaś się co najmniej dziwnie. Kiedy Twoi przyjaciele sprzątali rozbity kubek Ty uciekłaś do swojego pokoju zamykając dokładnie za sobą drzwi. Dosłownie rzuciłaś się na łóżko i schowałaś głowę w poduszce. Rozpłakałaś się jak małe dziecko, bo przecież to uczucie do niego cholernie bolało. Dlaczego? Chociażby dlatego, że nie powinnaś była go pokochać. Przecież dwa inne światy nie powinny być ze sobą, a tak było w Waszym przypadku. Ty wyszłaś z więzienia za dobre sprawowanie. Doskonale zdawałaś sobie sprawę, że gdyby nie to, zapewne dalej byś gniła za kratami. On. Siatkarz z wielkimi marzeniami. W stolicy Podkarpacia bardzo ceniony. Osoba o nieskazitelnym charakterze. Dwa różne światy. Zupełne przeciwieństwa. Może i normalną rzeczą jest to, że przeciwieństwa się przyciągają, ale Ty nie chciałaś aby tak było tym razem. Byłaś zdania, że Wasz związek i tak nie miałby przyszłości, więc nie chciałaś mu robić złudnych nadziei, choć sama sobie też wmawiałaś tę regułkę, aby w to uwierzyć.
Powrót do szarej codzienności. Innego wyjścia nie miałaś. Musiałaś wrócić do pracy, choć w ogóle tego nie chciałaś. Najchętniej to zamknęłabyś się w czterech ścianach i nie wychodziłabyś nigdzie tak jak to robiłaś przez swoje ostatnie dni wolnego. Niechętnie wyszłaś z mieszkania, bo przecież nie miałaś ochoty spotykać się ze światem. W restauracji Elwiry byłaś pięć minut przed czasem, więc spokojnie zdążyłaś w owym miejscu wmusić w siebie kilka kanapek, które przygotowała Twoja przyjaciółka.
-Cześć Violu. - dotarł do ciebie kobiecy głos, a Ty obawiałaś się, że to właśnie ona zawitała do restauracji. Elwira od razu uciekła pod pretekstem, że musi dać wytyczne kelnerkom i jak na złość zostałyście same.
-Proszę Cię, odpuść sobie. - westchnęłaś pod nosem nawet nie odwracając się w jej stronę.
-Nie odpuszczę. A wiesz dlaczego? - stanęła obok Ciebie, a Ty mimowolnie odwróciłaś głowę w jej stronę. - Bo on Cię cholernie kocha.
-Ale ja jego nie kocham, niech to wreszcie zrozumie. - starałaś się powstrzymać łzy, ale kiedy poczułaś, że napływają do Twoich oczu od razu odwróciłaś wzrok w zupełnie inną stronę.
-Kogo Ty chcesz oszukać? Siebie? Jego? Czy mnie? - dodała, po czym odwróciła się i odeszła, a Ty znów zostałaś sama z tymi wszystkimi myślami kłębiącymi się w Twojej głowie.
Zastanawiałaś się nad tym wszystkim, nad słowami Rebecci. Bo przecież po co miałaby kłamać, że on obdarzył Cię uczuciem? Przecież nie widziała w tym żadnej szansy na jakieś swoje wybicie się w Polsce, bo przecież już ładnych parę lat tutaj mieszkała. Zostałaś z tym wszystkim sama, bo nie chciałaś mieszać w to ani swojej przyjaciółki, a tym bardziej jej brata.
Kolejny dzień dłużył Ci się niemiłosiernie. W restauracji zupełnie nic się nie działo, jak nigdy. Cieszyłaś się, kiedy wybijała godzina siedemnasta, bo w końcu mogłaś opuścić owe miejsce. Włożyłaś słuchawki w uszy i wyszłaś z pomieszczenia, a Twoją twarz owiało chłodne powietrze. Uśmiechnęłaś się sama do siebie spoglądając w niebo. Przecież chciałaś choć przez chwilę poczuć się szczęśliwa, co ostatnimi dniami było w ogóle nie możliwe. Przechodząc przez ulicę, aby dojść na przystanek autobusowy, poczułaś jedynie jak ktoś Cię odpycha i to, że słuchawki wypadają z Twoich uszu. Później usłyszałaś jedynie głośny pisk opon, na który momentalnie się odwróciłaś. Nie mogłaś uwierzyć w to iż zaistniała sytuacja była prawdą. A może po prostu nie chciałaś w to wierzyć? Bo przecież to było niemożliwe. Stałaś w miejscu jak wmurowana, ale kiedy dotarło do Ciebie co tak na prawdę się stało rzuciłaś torebkę na ziemię i wbiegłaś na drogę. Twoje oczy zalały się łzami, a ty klęknęłaś przed nim starając się go obudzić. Nim się spostrzegłaś lekarze wraz z policjantami odciągali Cię od niego, a Ty krzycząc nie chciałaś im na to pozwolić. Przecież nie darowałabyś sobie, gdyby coś mu się stało. Przecież już raz ktoś zginął przez Ciebie, a właściwie to z Twoich własnych rąk. Po chwili Elwira stała przy Tobie mocno cię obejmując i uspakajając, co nie bardzo działało pozytywnie. Bałaś się, cholernie się bałaś, że go stracisz.
~*~
No to mamy kolejny rozdział. Trochę dziwny, nie trzymający się kupy, ale jakiś jest. Moim skromnym zdaniem jest beznadziejny, ale opinię pozostawiam Wam. ;)
Nie wiem jeszcze dokładnie ile będzie miało to opowiadanie rozdziałów - wszystko wyjdzie w praniu. Mam nadzieję, że będzie trwało nieco dłużej, bo szczerze mówiąc, mam jakąś słabość do tego opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!
Co?! Nie wierzę... Treści rozdziału nie skomentuję, za duży szok.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, prawda?
Pisz jak najdłużej! Strasznie polubiłam te opowiadanie:)
Co do treści to tak jakoś mnie natknęło, kiedy nudziłam się na ekonomice.. ;D
UsuńCieszę się, że płyną tak miłe słowa od Ciebie - bardzo mi to pomaga. ;)
;)
OdpowiedzUsuń