„Życie jest małą
ściemniarą, francą,
wróblicą, cwaniarą.
- Nie ufaj mi
Od razu wiedziałaś, że to on. Byłaś niemal stuprocentowo pewna, że widzisz go w objęciach jakiejś kobiety. Dopiero w tym momencie dotarło do Ciebie co tak na prawdę miała na myśli jego siostra mówiąc, że inna Ci go odbierze. Poczułaś się dziwnie. Jakieś ukłucie w sercu sprawiło, że do Twoich oczu momentalnie napłynęły łzy i dopiero wtedy zrozumiałaś, że na prawdę Ci na nim zależy. Dopiero wtedy do Ciebie dotarło, że jest kimś więcej w Twoich oczach niżeli tylko zwykłym znajomym. Dotarło to do Ciebie dopiero wtedy, kiedy zobaczyłaś go uśmiechniętego w towarzystwie jakiejś wysokiej blondynki. W tamtym momencie była to najgorsza rzecz, jaka mogła Cię spotkać. Stałaś jak wmurowana i nie potrafiłaś się ruszyć, ani powiedzieć słowa. Elwira nie wiedziała o co Ci chodzi, ale kiedy wysiliłaś się na ruch dłoni i wskazałaś jej kawiarnię, w której siedzieli zrozumiała Twoją reakcję. A Ty jedynie poczułaś jak po Twoim policzku spływają łzy, które starałaś się szybko otrzeć. Ocknęłaś się dopiero po kilkunastu minutach wpatrywania się w jego osobę. I co zrobiłaś? Odwróciłaś się na pięcie i niemalże wybiegłaś z galerii kierując się w stronę przystanku autobusowego.
Cały wieczór spędziłaś w swoich czterech ścianach. Nie potrafiłaś w nocy zmrużyć nawet oka, bo przecież cały czas przed oczami miałaś ową scenę z kawiarni. Cierpiałaś, ale zdawałaś też sobie sprawę, że w pewnym sensie to Twoja wina. Bo przecież Ty go odrzuciłaś i odtrąciłaś kiedy wyszedł ze szpitala. Nie potrafiłaś spojrzeć nawet na własne odbicie, bo byłaś świadoma, że wyglądasz jak trup z oczami podpuchniętymi i czerwonymi. Jednak musiałaś się wziąć w garść. Wchodząc do łazienki od razu wzięłaś prysznic, by później się ubrać. Zrobiłaś makijaż, aby ukryć nieprzespaną noc. Kiedy weszłaś do salonu Twoi przyjaciele od razu ucichli, więc wiedziałaś już, że rozmawiali o Tobie.
-Nie musicie przerywać rozmowy, kiedy wchodzę. - mruknęłaś nieco niezadowolona i wlałaś do filiżanki kawę. - Nie jestem głupia, wiem że rozmawialiście o mnie.
-Po prostu martwimy się o Ciebie. - momentalnie obok Ciebie pojawił się Mikołaj.
-Elwira, mogłabym sobie wziąć jeden dzień wolnego? - spojrzałaś na nią niepewnym wzrokiem. - Potrzebuję trochę odetchnąć, wyjechać za miasto.
-Jasne, ale pod warunkiem, że Mikołaj pojedzie z Tobą. - spojrzała raz na Ciebie, a raz na brata.
-Daj spokój, nie jestem dzieckiem. - nieco się zdenerwowałaś, czego efektem był podniesiony głos.
-Po prostu chcę wiedzieć, że nie będziesz sama. - spojrzała na swojego brata. - Mikołaj?
-Ja tam nie mam nic przeciwko, mogę jechać. - wzruszył ramionami i spojrzał na Ciebie.
Wiedziałaś, że nie przekonasz przyjaciółki do tego, abyś jechała sama, więc chcąc nie chcąc musiałaś przystać na jej propozycję, co nie zmienia faktu, że nie cieszyłaś się z tego całego pomysłu.
Nim się obejrzałaś siedziałaś w samochodzie przyjaciela. Nie wiedziałaś nawet, w którą stronę się kierujecie, bo nie ukrywając, byłaś wściekła, że zgodził się z Tobą jechać. W samochodzie panowała cisza, którą zakłócały jedynie dźwięki muzyki z radia. Milczałaś, ale tylko dlatego, że obiecałaś to sobie samej.
-Będziesz tak milczeć całą drogę? - zaśmiał się zerkając raz po raz w Twoją stronę. Nie odpowiedziałaś. - Skoro tak wolisz.
-Odpuść sobie. Elwira wkręciła Cię w jazdę ze mną, bo co? Chciała, abyś mnie pilnował? - uniosłaś głos nieco poddenerwowana.
-Nie mów tak. Ona się po prostu o Ciebie martwi.
-Mam w dupie takie martwienie się! Zatrzymaj się! - krzyknęłaś, ale on nie posłuchał. - Zatrzymaj się, do cholery!
-Vilu, o co Ci teraz chodzi? - zatrzymał samochód. Kiedy wysiadłaś, on zrobił to samo.
-Odpieprz się ode mnie! - krzyknęłaś i ruszyłaś w stronę pobliskiego lasku.
Nie odpuścił. Pobiegł za Tobą i chwycił za Twój nadgarstek przyciągając Cię ku sobie. Odgarnął niesforne kosmyki włosów z Twojego czoła i zaczesał je za ucho nie spuszczając przy tym wzroku z Twoich oczu.
-Wyjedź ze mną na kilka dni za miasto. - pogładził dłonią Twój policzek. - Ochłoniesz trochę.
-Nie mam powodów, żeby uciekać i ukrywać się kilka dni. - westchnęłaś odchodząc w stronę samochodu. - Ale mam ochotę gdzieś pojechać i zastanowić się nad tym wszystkim, więc pojadę z Tobą. - posłałaś w jego stronę delikatny uśmiech i wsiadłaś do samochodu.
Po kilkugodzinnej drodze dotarliście na miejsce. Z jednej strony cieszyłaś się, że w końcu odetchniesz od tego szumu miasta, ale z drugiej czułaś, że postąpiłaś źle. Przecież od zawsze wiedziałaś jakim uczuciem darzy Cię brat Twojej najlepszej przyjaciółki, a Ty nie potrafiłaś tego odwzajemnić. Kiedy wysiadłaś z samochodu rozejrzałaś się dookoła. Doskonale pamiętałaś to miejsce. Od razu przed oczami miałaś obraz Waszych wspólnych wypadów za miasto i spania pod namiotami wraz ze wszystkimi znajomymi. Na samą myśl o tych wspomnieniach na Twoją twarz wkradł się uśmiech. Te wspomnienia były wszystkim co chciałaś pamiętać. Nie miałaś nic prócz tego i nie chciałaś ich wymazywać ze swojej pamięci. Usiadłaś na werandzie domku letniskowego i spojrzałaś przed siebie. Widok się nie zmienił, a z Twojej twarzy nie znikał uśmiech.
-Dlaczego wybrałeś akurat to miejsce? - przekręciłaś głowę w jego stronę, kiedy tylko usiadł obok Ciebie.
-Nie pamiętasz? - zaśmiał się cicho pod nosem. - To tutaj Cię poznałem, to tutaj Cię pierwszy raz zobaczyłem. To tutaj nasza przyjaźń się zaczęła. Wszystko co nas łączy zaczęło się w tym miejscu.
-Nie mogłabym tego zapomnieć. - ułożyłaś swoją dłoń na jego. - Zbyt wiele rzeczy się tutaj wydarzyły, abym mogła o tym zapomnieć.
Widziałaś, jak na jego twarz wkrada się uśmiech. Wiedziałaś, że cieszy się z tego, iż pamiętasz o tym wszystkim. Zbyt dobrze go znałaś i potrafiłaś to po nim poznać. Musnęłaś wargami jego policzek i uśmiechnęłaś się. Właśnie tego potrzebowałaś. Chwili spokoju, a że był razem z Tobą Mikołaj, nawet się z tego cieszyłaś. Przecież on doskonale Cię znał i wiedział, kiedy jest Ci źle, kiedy jesteś szczęśliwa, a tym bardziej wiedział, kiedy potrzebujesz czyjegoś wsparcia. On po prostu znał Cię doskonale, jak nikt inny.
-Będziesz tak milczeć całą drogę? - zaśmiał się zerkając raz po raz w Twoją stronę. Nie odpowiedziałaś. - Skoro tak wolisz.
-Odpuść sobie. Elwira wkręciła Cię w jazdę ze mną, bo co? Chciała, abyś mnie pilnował? - uniosłaś głos nieco poddenerwowana.
-Nie mów tak. Ona się po prostu o Ciebie martwi.
-Mam w dupie takie martwienie się! Zatrzymaj się! - krzyknęłaś, ale on nie posłuchał. - Zatrzymaj się, do cholery!
-Vilu, o co Ci teraz chodzi? - zatrzymał samochód. Kiedy wysiadłaś, on zrobił to samo.
-Odpieprz się ode mnie! - krzyknęłaś i ruszyłaś w stronę pobliskiego lasku.
Nie odpuścił. Pobiegł za Tobą i chwycił za Twój nadgarstek przyciągając Cię ku sobie. Odgarnął niesforne kosmyki włosów z Twojego czoła i zaczesał je za ucho nie spuszczając przy tym wzroku z Twoich oczu.
-Wyjedź ze mną na kilka dni za miasto. - pogładził dłonią Twój policzek. - Ochłoniesz trochę.
-Nie mam powodów, żeby uciekać i ukrywać się kilka dni. - westchnęłaś odchodząc w stronę samochodu. - Ale mam ochotę gdzieś pojechać i zastanowić się nad tym wszystkim, więc pojadę z Tobą. - posłałaś w jego stronę delikatny uśmiech i wsiadłaś do samochodu.
Po kilkugodzinnej drodze dotarliście na miejsce. Z jednej strony cieszyłaś się, że w końcu odetchniesz od tego szumu miasta, ale z drugiej czułaś, że postąpiłaś źle. Przecież od zawsze wiedziałaś jakim uczuciem darzy Cię brat Twojej najlepszej przyjaciółki, a Ty nie potrafiłaś tego odwzajemnić. Kiedy wysiadłaś z samochodu rozejrzałaś się dookoła. Doskonale pamiętałaś to miejsce. Od razu przed oczami miałaś obraz Waszych wspólnych wypadów za miasto i spania pod namiotami wraz ze wszystkimi znajomymi. Na samą myśl o tych wspomnieniach na Twoją twarz wkradł się uśmiech. Te wspomnienia były wszystkim co chciałaś pamiętać. Nie miałaś nic prócz tego i nie chciałaś ich wymazywać ze swojej pamięci. Usiadłaś na werandzie domku letniskowego i spojrzałaś przed siebie. Widok się nie zmienił, a z Twojej twarzy nie znikał uśmiech.
-Dlaczego wybrałeś akurat to miejsce? - przekręciłaś głowę w jego stronę, kiedy tylko usiadł obok Ciebie.
-Nie pamiętasz? - zaśmiał się cicho pod nosem. - To tutaj Cię poznałem, to tutaj Cię pierwszy raz zobaczyłem. To tutaj nasza przyjaźń się zaczęła. Wszystko co nas łączy zaczęło się w tym miejscu.
-Nie mogłabym tego zapomnieć. - ułożyłaś swoją dłoń na jego. - Zbyt wiele rzeczy się tutaj wydarzyły, abym mogła o tym zapomnieć.
Widziałaś, jak na jego twarz wkrada się uśmiech. Wiedziałaś, że cieszy się z tego, iż pamiętasz o tym wszystkim. Zbyt dobrze go znałaś i potrafiłaś to po nim poznać. Musnęłaś wargami jego policzek i uśmiechnęłaś się. Właśnie tego potrzebowałaś. Chwili spokoju, a że był razem z Tobą Mikołaj, nawet się z tego cieszyłaś. Przecież on doskonale Cię znał i wiedział, kiedy jest Ci źle, kiedy jesteś szczęśliwa, a tym bardziej wiedział, kiedy potrzebujesz czyjegoś wsparcia. On po prostu znał Cię doskonale, jak nikt inny.
~*~
Mamy kolejną część. ;). Znów wyszła dziwna, znów nie wyszła tak jak chciałam. Znów pisany na szybko. I jeszcze inne "znów", ale tego już pisać tutaj nie będę.
W sumie.. Chciałam dodać ten rozdział, bo coś przeczuwam, że w nadchodzącym tygodniu nic się tutaj nie pojawi. Będę zbyt bardzo zaganiana i nie mam pojęcia czy będę miała chociażby chwilkę, aby usiąść i coś napisać. Ale mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. ;)
Cóż za cudowny mecz siatkarzy z Rzeszowa! <3
Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!