poniedziałek, 10 marca 2014

# Wspomnienie dwudzieste.




There's a big, big love in the air .”
                                                                                       - Big love




            Z samego rana od razu weszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic, aby się obudzić i od razu się ubrałaś. Spięłaś włosy w wysokiego kucyka i zeszłaś na dół. Przywitałaś się z ciotką, zabrałaś ze stołu jabłko i wyszłaś z rodzinnego domu. W drzwiach minęłaś się z matką, która była zaskoczona Twoim widokiem. Nie miałaś ochoty z nią rozmawiać, dlatego od razu podbiegłaś do podjeżdżającego samochodu. Wsiadłaś do środka i przywitałaś się z Filipem. W szpitalu byliście kilka minut przed godziną dziesiątą. Niemalże wbiegłaś do sali, w której znajdował się Twój ojciec. Usiadłaś na skraju łóżka i chwyciłaś jego dłoń.
-Tak bardzo Cię przepraszam. - szepnęłaś przysuwając jego dłoń ku swojej twarzy. - Tak bardzo Cię przepraszam, zawiodłam Cię. Jako jedyny wierzyłeś we mnie, a ja Ciebie zawiodłam. - otarłaś spływające po Twoich policzkach łzy.
-Kochanie.. - poczułaś jak zaciska Twoją dłoń i niemalże nie słyszałaś jego słów. - Nie zawiodłem się na Tobie.
-Tato, nie powinieneś się przemęczać, nie mów nic. - pogładziłaś jego policzek.
-Musisz wybaczyć mamie. Ona żałuje. Jesteś teraz tutaj więc mogę spokojnie odejść. Teraz wiem, że nie masz mi za złe tego, że Cię zostawiłem z tym wszystkim.
-Tato, nie mogłabym Cię nienawidzić. - pochyliłaś się nad nim i przytuliłaś się do niego.
-Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie na no..
-Filip! Panie doktorze ! - krzyczałaś, do czasu, kiedy w sali pojawił się lekarz.
Niemalże siłą wyciągnął Cię z sali Waszego ojca. Przyciągnął Cię ku sobie i mocno przytulił. Czułaś jak jego koszulka staje się z każdą chwilą bardziej mokra pod wpływem Twoich łez. Nie potrafiłaś przestać płakać, to było silniejsze od Ciebie.
-Przykro nam. - dotarły do Ciebie słowa wypowiedziane przez doktora.
Zaczęłaś krzyczeć nie mogąc w to uwierzyć, a dłońmi mimowolnie uderzałaś w klatkę piersiową Filipa. Miałaś świadomość, że dopiero odzyskałaś ojca, a już ponownie go straciłaś, tym razem na zawsze.
            Filip nie chciał Cię zostawiać samej, dlatego wbrew Twoim protestom zabrał Cię do swojego mieszkania, które wynajmował razem ze swoją ukochaną. Czułaś się co najmniej dziwnie wchodząc do ich hotelowego pokoju. Nie miałaś ochoty tam być, a tym bardziej nie chciałaś w takim momencie poznawać jego wybranki. Kiedy tylko weszliście do środka do Filipa od razu podbiegła dziewczynka.
-Tatusiu, a pobawisz się ze mną?
-Kochanie, chodź do mnie, tatuś pobawi się z Tobą później. - od razu zabrała ją i poszła do drugiego pokoju.
-Dlaczego? Dlaczego on musiał mnie teraz zostawić ?! - niemalże krzyknęłaś połykając łzy, które spływały po Twoim policzku.
-Vilu, dobrze wiesz, że to nie jest Twoja wina. - położył dłoń na Twoim ramieniu. - Nie wiemy dlaczego zachorował, nic nie wiemy. Nie było nas tutaj.
-Teraz, kiedy mogłam go odzyskać, on nas zostawił.
-Daj telefon, zadzwonię do Paula, żeby przyjechał po Ciebie.

*

            Nie odzywała się. Nie wiedziałeś co się z nią dzieje. Może i minęła zaledwie jedna noc, ale czułeś, że coś jest nie tak. Starałeś się skupiać swoje myśli na treningu, ale nie potrafiłeś. Po ostatnich zdaniach trenera opadłeś na płytę boiska i nie miałeś ochoty się podnosić.
-Lotman, nie zamartwiaj się. - Igła cały w skowronkach usiadł obok Ciebie. - Jak kocha to wróci.
-Żeby tu chodziło o to.. - westchnąłeś.
-Wal śmiało, chętnie wysłuchamy. - z drugiej strony momentalnie pojawił się Nowakowski, który był równie ciekawy, dlaczego byłeś taki struty od rana.
-Wyjechała do rodzinnego miasteczka. - westchnąłeś. - Jej ojciec jest chory.
-To co tutaj jeszcze robisz?
-Trenuję? - mruknąłeś pod nosem, podniosłeś się i ruszyłeś w stronę szatni.
Wziąłeś szybki prysznic, ubrałeś się i spakowałeś swoją torbę. Pożegnałeś się z klubowymi kolegami krótkim "Cześć" i wyszedłeś wyciągając z kieszeni kurtki telefon. Zobaczyłeś kilka nieodebranych połączeń, po czym przeczytałeś wiadomość tekstową. Zamarłeś na moment i od razu ruszyłeś w stronę pokoju trenera.
-Potrzebuję kilka dni wolnego. - wpadłeś bez pukania.
-Jak to? Teraz? Będziemy grać play-off, a Ty chcesz kilka dni wolnego? - wiedziałeś, że Kowal tak zareaguje, ale nie miało to dla Ciebie większego znaczenia.
-Potrzebuję. - zacisnąłeś dłonie w pięści.
-Jak mi wytłumaczysz dlaczego to tak ważne, to może to zrozumiem. - westchnął rozsiadając się na krześle, a Ty nie wiedziałeś co masz powiedzieć. Bo w sumie kim ona dla Ciebie była? Kimś ważnym, tego byłeś pewny. Ale nie byliście związani ze sobą małżeństwem, więc nie mogłeś go okłamać.
-Więc.. - powiedziałeś niepewnie po dłuższej chwili wpatrywania się w obrany wcześniej punkt na ścianie. - Zmarł ojciec mojej narzeczonej, chcę być przy niej. Ona potrzebuje wsparcia, zbyt wiele przeszła w życiu.
-Ma rodzinę? Niech ona się nią zajmie, a nie Ty będziesz zawalał treningi i mecze.
-To jest dla mnie ważne. Ona mnie potrzebuje.
-Nie interesuje mnie to. - podniósł się zakładając ręce na klatce piersiowej. - Musisz wybrać.
Nie zastanawiałeś się długo. Rzuciłeś torbę treningową na podłogę, odwróciłeś się i wyszedłeś trzaskając drzwiami. Był to zupełny moment, w którym sprawa Violetty była dla Ciebie o wiele ważniejsza. Po drodze spotkałeś Ignaczaka i Nowakowskiego, którzy przyglądali się Tobie z uwagą.
-Co jest? - Ignaczak chwycił Cię za ramię co spowodowało, że się zatrzymałeś.
-Kazał mi wybierać. Albo ona, albo drużyna. - zacisnąłeś dłonie w pięści.
-Wybrałeś ją? - nieco niepewnie Nowakowski zbliżył się do Ciebie.
-Potrzebuje mnie, jej ojciec zmarł, nie mogę jej zostawić samej. - uniosłeś głos i odszedłeś. Wsiadłeś do samochodu i odjechałeś z piskiem opon.

*

            Nie odzywałaś się. Jak dwie godziny temu usiadłaś na kanapie w salonie, tak siedziałaś do tej pory. Nie zjadłaś kanapek zrobionych przez Filipa i nie wypiłaś nawet herbaty, która od dobrych kilkudziesięciu minut stała przed Tobą na stoliku. Nie docierały do Ciebie słowa, które zapewne Filip wypowiadał do Ciebie.
-Violu.. - Lotman wpadł do salonu jak oparzony i porwał Cię w swoje ramiona.
-Paul.. - westchnęłaś połykając łzy. - Powiedz, że to jakiś cholernie głupi sen..
-Spokojnie, nie musisz płakać. Przecież wiesz, że jestem z Tobą. - pogładził dłonią Twoje włosy, po czym pocałował Cię w czubek głowy.





~*~

Mamy kolejną część. :). Miała się pojawić w sobotę, ale niestety nie miałam zbyt wiele czasu, aby ją napisać, dlatego dodaję dzisiaj. :).  Mam nadzieję, że podoba się Wam. :)
A teraz.. Zasiadam przed słówkami z angielskiego.. -,-

Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!




8 komentarzy:

  1. Biedna. Kolejna tragedia ją spotkała. Tyle w tym dobrego, że jej ojciec umarł szczęśliwy i ma przy sobą tak wspaniałego mężczyznę :) Mam nadzieję, że w końcu i drużyna, i trener zrozumieją jego wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy na http://swiatlowtunelu.blogspot.com/2014/03/dziewiec.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;)
    Jeśli masz ochotę, to zapraszam na nowy rozdział
    + dziękuję za kilka miłych słów o moim opowiadaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wraz z Magic zapraszam na kolejny epizod na: http://adventure-with-ski-jumpers.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie nowość :) Nie wiem gdzie mam Cię informować o nowościach, więc przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń